Tym razem w strefie wywiadu redakcja naszego serwisu gości Mateusza Wiśniowskiego, środkowego pomocnika MRKS-u, który wiosną zaliczył najwięcej minut na boisku spośród wszystkich czechowiczan i przez którego przechodzi bardzo duża ilość kreowanych przez naszą drużynę akcji ofensywnych.
mrks.czechowice.pl: Witaj Mateusz, spoglądając na statystki rundy wiosennej spędziłeś na boisku najwięcej minut spośród całej drużyny MRKS-u, bo aż 988 na 990 możliwych. Z racji Twojej pozycji wykonujesz tzw. „czarną robotę” w środku pola jako jeden z głównych kreatorów gry czechowiczan, ale jak widać dobrze się w tej roli czujesz?
Mateusz Wiśniowski: – „Witam serdecznie. Cieszy mnie, że udało mi się spędzić tyle minut na boisku, bo oczywiście jak każdy zawodnik chce grać jak najwięcej i pomagać drużynie. Tak, dobrze się czuję występując na swojej nominalnej pozycji. Czy jestem jednym z głównych kreatorów? Tego nie wiem. Natomiast jestem pewny, że mamy bardzo dobrą i solidną ekipę, gdzie każdy wnosi dużo jakości.”
Choć jeszcze przed startem intensywnej majówki sytuacja MRKS-u w tabeli – delikatnie mówiąc, była mocno niekorzystna, to jednak impuls w postaci wygranej z rezerwami Podbeskidzia tknął w zespół „nowe życie” i pokonaliśmy tym samym trzy czołowe ekipy, oraz niewygodnego rywala z Czańca. Jak z perspektywy boiska wyglądały te pojedynki i co Twoim zdaniem tak diametralnie zmieniło się w krótkim odstępie czasu, że złapaliście tak świetną serię?
M.W.: – „Tak, to prawda. Nasze miejsce w tabeli przed majówką było niekorzystne, dlatego cztery zwycięstwa pod rząd nas bardzo cieszą. Nie jesteśmy jeszcze w miejscu, w którym chcielibyśmy być, ale na pewno będziemy walczyć do końca. Mecze były bardzo ciężkie i intensywne – tym bardziej, że w 7 dni zagraliśmy ich 3. Moim zdaniem nie było jakichś diametralnych zmian. Cały czas gramy tak, jak chcemy grać. Natomiast lepsza skuteczność pod bramką przeciwnika, oraz odpowiedzialna gra całej drużyny korzystnie wpłynęły na naszą sytuację.”
Wróćmy teraz do sobotniego starcia w Landeku, chęć rewanżu za jesienną porażkę na własnym stadionie z pewnością dało się odczuć w szatni, ale choć dobrze weszliśmy w mecz to musieliśmy od 19. minuty „gonić wynik” – jak się później okazało, na szczęście z pozytywnym skutkiem. Jak oceniasz to spotkanie, podzielasz zdanie że z racji jego przebiegu po raz kolejny zasłużyliśmy na komplet punktów wykazując niesłychaną determinację i wolę walki z bardzo trudnym przeciwnikiem?
M.W.: – „Jak najbardziej zasłużyliśmy na wygraną. Od początku chcieliśmy narzucić swój styl gry, który skutkował w dogodnych sytuacjach. Parę błędów w nasze szeregi się jednak wkradło i przeciwnik to wykorzystał. Nie załamało nas to i walczyliśmy do końca meczu z bardzo trudnym rywalem, gdzie też sędzia bardzo przeszkadzał. Nie da się tego ukryć, lecz udało nam się zgarnąć pełną pulę mimo tych przeciwności.”
Radość z kolejnego zwycięstwa w Twoim przypadku, podobnie jak i Adama Grygiera, oraz Filipa Gajdy zmąciły nieco otrzymane żółte kartki, eliminujące całą waszą trójkę z najbliższego pojedynku z Bełkiem. Szczególnie napomnienie, które Ty ujrzałeś za czyste wejście w piłkę przerywające szarżę japońskiego przeciwnika (co doskonale widać na skrócie filmowym), musi boleć podwójnie?
M.W.: – „Owszem, taka sytuacja boli podwójnie, ponieważ żadna z tych kartek nie powinna być pokazana. Niestety, sędzia nie spisał się najlepiej na boisku, co skutkowało wieloma błędnymi decyzjami.”
Przed nami ostatnie cztery – decydujące kolejki sezonu, w najbliższej co prawda nie będziesz mógł pomóc drużynie na murawie, ale z pewnością będziesz wspierał kolegów z wysokości trybun. Wobec niesłychanie skomplikowanej sytuacji w tabeli zarówno IV ligi, jak i na wyższych szczeblach, oraz przy czekającej nas reformie rozgrywek, każdy punkt może mieć niebagatelne znaczenie. Wiara w realizację upragnionego celu w szatni jest teraz chyba spora i pomimo przeciwności losu, zrobicie wszystko co w waszej mocy, aby nowa „I liga śląska” gościła w Czechowicach-Dziedzicach w przyszłym sezonie?
M.W.: – „Z pewnością będę wspierać drużynę w sobotę z trybun. Oczywiście, że będziemy walczyć do końca, aby się utrzymać. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i zdobywać punkty w każdym tygodniu i z każdym rywalem, więc wygranie pozostałych meczów jest jak najbardziej możliwe.”
Dziękujemy za rozmowę, odpoczywaj i wracaj na boisko na decydujące potyczki z Kuźnią Ustroń, GKS II Tychy i LKS Tworków!
M.W.: – „Dziękuję bardzo i pozdrawiam wszystkich, oraz zapraszam na ostatnie mecze w tym sezonie.”
ZOBACZ TAKŻE: